sobota, 19 czerwca 2010

Dzikie konie

Tak się Mamie przypomniało, chociaż nie do końca, bo gdzies tam w głowie wiecznie tkwiło...a teraz ją tknelo i wyszukala...

Był kiedys dawno temu taki spektakl "Dzikie konie"...sto lat temu...

Może się komus łezka w oku zakręci jak to zobaczy...może ktos też to pamięta i w głowie mu siedzi....

piątek, 18 czerwca 2010

Wróciłem

Jestem!
Długa droga za mną, taksówka bladym switem, lot w slonku, a potem podróż z tragicznej Warszawy do domku w deszczu i korkach...ale wróciłem...teraz spię...bohater jest zmęczony :)
spotkalem sie w końcu z wyczekaną Babą Daną i Dziadziem Lesiem :) zjadlem zamówioną zupę z ziemniakami :) i w końcu wykąpalem się w swojej wannie :) BEZCENNE :))
Odzyskalem wszystkie swoje ukochane autka, psa i miski, guziki i wszystkie równie cenne, mniejsze lub większe skarby.

Wrócilem...za kilka dni, jak wszystko wróci do normy, Mama pomoże mi tu wstawić kilka filmików...kilka zdjęć może jeszcze...kilka opisów...
a teraz sorki...
już idziemy spać...

sobota, 12 czerwca 2010

Mundialeiro

Żeby nie bylo, że nie wiem co się dzieje poniżej... :))
Wlasciciel hostelu w Evorze powiedzial Mamie, że będę wielki...
- dlaczego?
- bo kopie pilke lewą nogą

same petardy :)

:))

piątek, 11 czerwca 2010

Przylądek Św. Wincentego

jestesmy na krańcu Portugalii, i z jednej i z drugiej strony mamy ocean. Tzn. prawie, bo teraz jestesmy na polu namiotowym gdzies w głębi lądu...jakies 500 metrów. Po dwóch szaroburych dniach wróciło słonko...wiatr jak byl, tak jest. Zdjęcia będą jak się uda Mamie zebrać do kupy :) komputer i aparat....co bywa trudne.

Ostatnie dni spędzismy w Lagos, na plażach Algarve...poludniowe plaże to zacisze zatoki i cieply ocean...tak pisalo w przewodniku...
G..no prawda! Ocean jest zimny, bez względu na to z której strony się do niego wchodzi.

no ale plaże....przepiekne...tak mówi Tata...Mama się nie podnieca...Mama kocha morze tylko za orki, wieloryby i delfiny. A piaszczyste plaże to dodatek.

A gdzie nalepiej zobaczyć delfiny jesli nie w ich naturalnym srodowisku?
Rok temu razem z rodzicami poplynąłem statkiem w rejs w poszukiwaniu wielorybów. tym razem łódka okazała się za szybka, żebym mógł nią popłynąć...więc pierwsza popłynęla Mama, a drugi Tata, ja zostalem na brzegu :)

A delfiny...straszliwie szybkie i ciekawskie i przecudne.

Delfiny from Ejnar on Vimeo.



dobra, koniec pieszczot...MAMA DO AUT!!!! DO ZABAWY!!!

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Evora

Wyspalem sie jak mops :) wcinam teraz z Tatą makaron z jogurtem i owocowym miksem a Mama siedzi u góry nad nami na piętrowym łóżku i w końcu ma dostęp do neta...ograniczony tylko naszą skromną dwójką.
nadrabiamy zaleglosci w zdjęciach...teraz dodamy troszkę, a pod koniec dnia..przed nocką, może resztę, żeby wszyscy ciekawi mogli sobie obejrzeć, gdzie mnie jeszcze nie bylo.
zaraz ruszamy w miasto.
od ostatniego wpisu dużo się wydarzyło. zwiedzilismy Peniche, Obidos i po raz pierwszy cala trojka polazila sobie po oceanie. zimny, wietrzny jak 150. potem mialem kare za nie bycie grzecznym. Mama zgubila okulary a Tata żarówkę od lampki...sieroty


jest kolo pólnocy...i udalo sie. wszystkie zdjęcia siedzą sobie zapakowane ladnie, w końcu jestem na bieżąco
zdjęcia

piątek, 4 czerwca 2010

Cabo da Roca



no i jestem :)
drugi najdalej wysunięty punkt Europy za mną....gdzies za moimi plecami :) wiało niemilosiernie. nie bylo magii Nordkappu, ale bylo slicznie...bylo warto. zawsze warto.



za nami dwa dni w Sintrze, przeslicznym miejscu wpisanym na liste UNESCO. reszta na zdjęciach, których dzis pewnie nie bedzie...odwiedzilismy Palacio da Pena, zamek Maurów, Quinta da Regaleira, park Monserrate.



dzis moja pierwsza noc w namiocie :) przed chwilą zjadlem moją pierwszą biwakową kolację na trawie...w towarzystwie mrówek.

biegam po placu zabaw na campingu, Mama pisze w moim skromnym imieniu, przyjemnie jej się pisze bo w kawiarence leci King of Leon...piosenka o ogniu :)) czy cos w tym stylu :)))

reszta kiedys...jak starczy czasu....a czas jak wiadomo pojęciem względym jest :))

A na koniec widoczek, wkurzający dosć, z okna z mojego lożka w Sintrze

wtorek, 1 czerwca 2010

tramwaje, tory, kafelki, tramwaje, tory, fado....LIZBONA

No i jestesmy...spię, bo nogi wchodzą mi do tyłka, a wokoło straszny upadł. Jest jakos tak po 15, czyli w domku po 16. Rodzice mnie przestawili i spie jak należy...ale budze się dalej o 7 :))) co jest nie najlepszym rozwiązaniem, bo to miasto nie zasypia. Cicho zrobilo się kolo 5 rano...do 5 kociol, wrzalo jak w kotle, gorącym kotle. Spimy w najstarszej dzielnicy Lizbony, w Alfamie...powinno być cicho, spokojnie i statecznie :))) a jest totalnie rozrywkowo - tuż pod okanmi. więc o sen trudno :)
Jest gorąco, upalnie...Słonko parzy nawet koło 19. Jest glosno, wszędzie tory, to akurat lubię i tramwaje - je też...i kafelki, masa domów wysadzanych kafelkami :))))

strasznie chaotycznie będzie, bo wszyscy ledwo żyjemy, ale jestem dzielny. Od rana do wieczora ciągle w drodze. Droga do Warszawy, potem sen na parkingu. Spałem do 3 w nocy...obudzily mnie żaby i spac już nie chciałem, bo się balem. Potem lotnisko...wieki...no ale jak się nie spi od 3 to, to czuć w każdej częsci takiego malego cialka. Potem start, lot i lądowanie :))) no nie będzie to chyba moje hobby :)) było OK, ale bez zbędnych wzruszeń :))) najlepszy z lotu byl sen i sniadanko - JAJA!!! kto mnie zna, ten wie o co chodzi :)) resztę sniadania - truskawy i pomarańczki oddalem Mamie - kto ją zna, wie o co chodzi :))
A potem droga z lotniska do hostelu - chyba tylko cudem się ta nasza trójka nie pozabijała....ale bylo blisko.

potem juz wszystko lepiej, chociaz po obiedzie wszyscy padlismy jak kaczki, po kolacji z resztą też..

a dzis...z racji komunikacyjnej pomylki zamiast do Belem trafilismy do Oceanarium...boska rzecz, powalilo mnie na kolana, doslownie. Parę razy. Taaaaakie wielkie ryby!!!!!!! Z Mamy ulubionych orek byly tylko ich odglosy, ale i tak do historii przejdzie ona jedna - potworna, olbrzymia jak szafa, ryba o pięknej nazwie - Mola mola....po polsku samogłów...narazie musi wystarczyć tylko opis...jak się Mama ogarnie to mi tu pomoże cos wkleić...wszystkich tych, którzy czekają na zdjęcia muszę ucalować w nos :))) i przeprosić...za Mamę, bo się jej teraz nie chce tego robić.

dobra...się Mama zmobilizowala. poniżej:
zdjęcia

a tu ryba szafa

Untitled from Ejnar on Vimeo.



a tu pingwiny :)

ptaszki from Ejnar on Vimeo.