poniedziałek, 30 maja 2011

Senny post :)

Dzien za dniem, co dzien cos nowego, a wszystko szybko mi z glowy umyka np. statek, ktory dawno temu rozbil sie na jednej z plaz, i wciaz na niej tkwi zagrzebany w zwirze, pordzewialy. To brytyjski statek. Albo "perly lawy" ktore zbieralem razem z mama, malenkie kawaleczki lawy oszkifowane przez ocean, czarne perelki w ksztalcie lez.
Dzis mialy mi sie trafic maskonury, na tarczy :(
Teraz mamy 1:1 foki:maskonury...zobaczymy jaki wynik bedzie na koniec.
Dzis puszczalem latawiec, dwa razy mi uciekl do rzeki, ale go odratowalismy :)
Jutro zmykamy na wschod pomalutku...zebym zdarzyl na 1 czerwca.
Spicie juz spiochy? Bo ja snem kamiennym :) wszystkim spiochom buziak w nos...po cichutku.


sobota, 28 maja 2011

Fiordy zachodnie :)

Jestesmy na zachodnich fiordach, na starcie, w Reykholar. Taka wiocha gdzie owce d... becza.
Misja "orki" przeniesiona na 1 czerwca. Mama mi zarezerwowala rejs w morze w poszukiwaniu orek i humbakow. Jesli sie uda bede mial prezent na dzien dziecka...chociaz jakby spojrzec na to z innej strony i pomyslec kto bedzie bardziej podjarany widokiem orek, no to niezly sobie mama prezent zafundowala.
Na razie trafila mi sie kolonia foczek. Strasznie fajne stworki, fucza jak mama jak jestem niegrzeczy :) Strasznie sprytne w wodzie i strasznie nieporadne na brzegu.
Ponizej jeszcze zdjecia fajowego waziunietkiego wawozu i slicznych klifow.
Jutro zmykam dalej w poszukiwaniu kolonii maskonurow.



czwartek, 26 maja 2011

Misja - Orki

24 maj
To sie nazywa zlosliwosc rzeczy martwych. Miala byc historyjka i zdjecia, a wyszlo jak wyszlo. Siec nie ogarnela pomyslu mamy i tym sposobem wpisu nie bylo.Ale jest dzis. Lepiej pozno...niz pozniej.Za duzo mam w glowie. Wodospady, przeprawy autem przez rzeki-ulanska fantazja taty, zbieranie lawiny u podnozy Hekli (czyt. lawy-bo nie umiem spamietac), rzucanie kamieniami do wody, zabawa w piaskownicy pelnej wulkanicznego pylu (niezle tu dzieci maja dziecinstwo),spanie na pietrowym lozku (u gory z tata), plac zabaw z widokiem na wulkan ktory rok temu niezle namieszal, teczowa woda. Cala masa fajowej zabawy.Pomalu ogarniam wiatr, bo do tej pory to on zagarnial mnie. Ale juz umiem chodzic, wbrew niemu :) i sie prawie nie wywracam. Ponizej kilka zdjec. Kolejnosc przypadkowa...trudno. Takie uroki pisania bloga na komorce na szybko. Nie moze byc idealnie, wazne ze wogole jest :)
26 maj
Zmykamy w strone zachodnich fiordow, choc aktualnie troszke sie krecimy w kolko.Dzis spalem tu pierwszy raz pod namiotem. Superowa zabawa. Mama z tata troszke zmarzli, ale ja ani troszke, ja jestem cielak z zimnego wychowu.Wczoraj wedrowalismy po gorach, nad najwiekszy na Islandii wodospad-Glymur.Niezla wspinaczka. Mniej wiecej dwie godziny w jedna strone. 8ylem taki dzielny, ze o malo z tej radosci nie rozkwasilem sobie kinola.Mamy Slonko :)
Jestesy w Olasfvik.
Leje...co ja mowilem o tym Slonku? Tak to jest z pisaniem po drodze, Slonko bylo i sie zbylo. Ale z pogoda tutaj jest jak ...zmienna strasznie. Zobaczymy co bedzie.
Trzymajcie kciuki zebym spotkal Slonko a mama zeby spotkala orki :)
Tego jej zycze na Dzien Mamy :)
Islandzkie widoczki i wodospag Gulfoss



Teczowy wodospad


W drodze na nawiekszy wodospad na Islandii - Glymur

To moja furka w akcji i wodospad z teczowa woda



To ja w w balii z goraca, smierdzaca woda :)

poniedziałek, 23 maja 2011

Jestem :)

No i jestem, udalo sie, choc w polowie lotu zawrocili nas do Londynu, ale udalo sie. Doziemilismy :)
nie mam pojecia gdzie jestem, bo nazw nie ogarniam :D taka moja tajemnica.
Taka zagadka.
Wczoraj bylem w Geysir. Geysir spi sobie smacznie i ani drgnie. Ale mniej wiecej co 7 minut w gore wystrzeliwuje Strokkur. Nie wiem ile moze miec metrow, ale dla mnie byl ogromny. Potem Gullfoss - ogromny wodospad.
Pod wieczor kapiel w goracym zrodle :) na zewnatrz przeszywajacy mrozny wiatr, w srodku goraca woda, a dokola ksiezycowy krajobraz.
Jutro zmykam w kierunku Hekli...mam nadzieje ze sie zolza nie obudzi.

piątek, 20 maja 2011

Wakacje


no i już - doczekałem się.
W tamtym roku wulkan Eyjbleblebafjallblebleajokullbleble mnie zatrzymał, tym razem się uda :)
Narazie spię, srednio swiadomy tego co mnie czeka. Jakies tam blade pojęcie mam co jutro będzie się działo-pod wieczór pojedziemy do Warszawy, potem polecimy na Islandię, na wakacje, będą gejzery, wulkany...taka jest moja wiedza. Czym jest gejzer nie pytajcie :)
Całą resztą zajmą się rodzice.
Wiem, że mamy jakis papierek na samolot, który zabierze nas do Keflaviku, jakis papierek na autobus, który zawiezie nas z Keflaviku do Reykiaviku, jakis papierek, dzięki któremy pożyczymy sobie autko i jeszcze jeden papierek, dzięki któremu będę miał fajowy pokoik i duże łóżko, na pierwsze kilka dni, mamy superowy namiot (na sniegi, mrozy i inne takie ustrojstwa), cieplutkie spiwory (na minusowe temperatury), czadowe karimaty (zeby nie zmarzla mi dupka), eleganckie nosidełko turystyczne dla mnie (na dalekie podróże po Interiorze), czaderskie, cieplutkie buty (zeby nie zmarzły i nie przemokły mi nogi), mamy autka, zyrafę Bożenę, lwa Sebastiana, baje, płytę Kultu unplugged i trąbę obowiązkowo (zeby mi się nigdy nie nudziło).
aha, mamy jeszcze latawiec, który kupiła mi mama, a o którym jeszcze nie wiem, bo to niespodzianka, ale podobno Isladnia to wietrzna wyspa... powinno zagrać.
Mamy milion pięćset sto dziewięćset rzeczy i nie mamy pojęcia jak to zapakować
Ale nie ja to wszystko wymysliłem. Nie moja sprawa.
Trzymajcie kciuki i życzcie mi tego, czego sam sobie życzyłem zdmuchując urodzinowe swieczki -

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :)



}~~

sobota, 7 maja 2011

opowiesz o Kocie?


kolejna bajka z cyklu :)
bajka z dzis :)

- szedł i szedł sobie kot, patrzy a tu z nieba spadły drzwi.
- co to były za drzwi?
- no, drzwi do nieba.
- aha. i co się stało z tymi drzwiami?
- no wpadły do dziury
- a co zrobił z nimi Kot?
- no, wziął je i zawiesił na niebie.
- aha. a kto wchodzi do nieba przez te drzwi?
- no łobuzy.
- łobuzy? a co łobuzy robią w niebie?
- no, bawią się autkami małymi
- aha. a gdzie idą grzeczne dzieci?
- no, na plac zabaw.


no comment