czwartek, 2 czerwca 2011

VIK

Lece dalej. Na poludnie.
Za soba mam wizyte w Husavik, rejs statkiem w poszukiwaniu wielorybow-trafilismy na dobry dzien-Slonko,blekitne niebo i cala masa humbakow. W Norwegii rewelacja byly trzy kaszaloty w oddali, tu bylo ich pelno, niemal na wyciagniecie reki :) orek nie zobaczylem. Albo moze Mama nie zobaczyla, bo to jest jej marzenie.
Potem kapiel z Tata w goracych zrodlach i wizyta nad bulgoczacymi blotami. Jeszcze wielki wodospad Dettifoss i rzucanie kamieniami w jego wody. To jest jakas moja namietnosc straszna-gdziekolwiek widze wode od razu rzucam do niej wszyskie kamienie jakie znajde. Dziwna pasja.

Teraz ide sie przywitac z lodowcem.
Przejezdzalem autkiem przez rzeke :)

Wokolo pelno stad reniferow, sa tylko tu na wschodzie.

Lodowiec juz za mna, zrobilismy sobie rejs autobusem po lagunie."kto to widzial zeby autobusem z takimi wielkimi kolami plywac po wodzie?"
sliczne miejsce, wielkie kawaly lodu plywajace w lodowatej wodzie, a potem jeszcze czarna plaza pelna wyrzuconej na brzeg kry. Czekajacej tylko na to zebym wylizal wszystkie te lody :)

teraz siedze na podlodze jadalni, w schronisku w Vik, na samym poludniu. Bawie sie zmiotka i korkociagiem ;)
Ponizej zdjecia, w przypadkowej kolejnosci :)
Islandzkie widoczki





Jezor lodowca

Wybrzeze kolo Vik



Lodowa laguna




1 komentarz: