niedziela, 23 marca 2014

Zamki, pszczółki i drzwi do lasu

Zorganizowałem sobie pracowitą sobotę.
Raniutko, po kawce, pojechałem sobie z Mamą do Chudowa. Obejrzeć zamek i rycerskie walki. Rycerze, to dzieciaki z rycerskiej szkółki z Orzesza. Jestem jeszcze na to za mały. Najmłodszy rycerz miał 7 lat. Na razie mogłem sobie tylko popatrzeć.
Więc dopingowałem, klaskałem i zadawałem całą masę pytań, na które odpowiedzi udzielała mi nie Mama, ale pewna starsza troszkę ode mnie Rycerka :D


Obszedłem sobie zamek, poznałem pana pszczelarza, który usilnie starał się przekonać Mamę, żeby pozwoliła by rój usiadł jej na ręce. Mama się chyba boi pszczół, bo na siadanie nie pozwoliła. Za namową pana posmyrała je tylko leciutko po pleckach i po tyłku.
Znalazłem też ogromniastą, bajkową topolę z drzwiami i oknami, wciąż żywą :)




Po powrocie do domu, szybkiej zmianie sprzętu popedałowaliśmy na zamek do Będzina. Tam też walczyli rycerze, tylko troszczę starsi. Pod wieczór musiałem jeszcze zahaczyć o urodzinową imprezkę mojego 2-letniego kumpla Dominika.
Efekt był taki, że dziś pierwszy raz Mama wstała przede mną. Okazuje się, że ja też czasem się męczę...
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz