sobota, 18 czerwca 2011

She did it again :)



Przeziębienie mamy nie puszcza, trzyma ustrojstwo od kilku dni. Slicznie wokoło, ale na rower siły jej brak, całe szczęcie, że ja mam już parę w nogach i chęci ogromne. Tylko w kółko słyszę za sobą: Miki wolniej, Miki nie za blisko jezdni, Miki wolniej, Miki uważaj, Miki stój...zwariować można :) Ma ktos pomysł na tę panią? :)
Żartuję, nie taka mama straszna :)

Z Miskiem w Portugalii to druga częsć moich przygód, moich, mamy i taty. Pomieszanie moich dwudziestu szesciu miesięcy, troski rodzicow, pomysłów taty i fantazji mamy. A przede wszystkim dowód na to, że marzenia, które tkwią w głowie całą masę długich lat, mają szansę się spełnić. Więc jesli ktos marzenia ma, niech wierzy, niech marzy odważniej.

'You mustn't be afraid to dream a little bigger, darling''

serdecznie zapraszam :)
więcej znajdziecie tutaj

2 komentarze:

  1. Koniecznie muszę przeczytać i kupić! :)
    A na rower pogoda idealna, niestety u mnie z kompanami gorzej, bo nikomu się nie chce... :( Ale nie tracę zapału i męczę dalej, w końcu ktoś się złamie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. kompanów na rower zawsze warto łamać :)

    OdpowiedzUsuń