sobota, 6 czerwca 2009

Kaszaloty...:-)

No więc udało się !!!! Widzielimy 3 wieloryby - kaszaloty. Bylimy 11 mil morskich od brzegu, tam gdzie jest głębokosc 700 metrów. wiało około 9 metrów na sekundę. Mamy zdjęcia i filmiki jakie udało nam się zrobić. Jakosć nie najlepsza, ale liczą się emocje jakie byly...na szczęscie tylko emocje, bo połowa rejsu wisiała za burtą, hihihi. Strasza rzecz...zabulic tyle kaski za rejs i umierac na pokladzie...hihih i nie widziec Wali'ego. Strasznie wieje, ciężko mi się nawet oddycha. takiemu małemu czlowiekowi to często ciężko w dziwnych momentach. Na statku pol rejsu przespalem, cwierc przeplakalem, a cwierc wpatrzony w tlum na pokladzie pogapilem sie wokolo, dobrze ze jestem fajny chlopaszek, to sie poznawalem ze wszystkimi po kolei i chyba mimo wszystko bylem grzeczy. Dzis w trakcie rejsu poznalem dwie studentki Martę i Zuzę - fajne kobitki ze Szczecina, są tu na wymianie od stycznia...pora im wracac do domu.
Tata sie smieje, ze jestem z norweskiej krwii..wygladam zupelnie jak masa tych norweskich blondaskow biegająych po nocy po polu namiotowym.
Tu już inne tereny niz na Lofotach o ktorych marzyl tata. Lofoty byly piekne wyspiarskie ze swoimi magicznymi czerwonymi domkami na palach, a tu lasy wkolo i wybrzeże. Gdyby nie ostry wiatr i biale gory gdzies daleko mozna by pomyslec ze to Adriatyk...
Jutro kierujemy sie na Nordkapp, nie wiem czy sie uda, bo kilometrow sporo, a rodzice oszczedzaja mnie i nie musze caly dzien siedziec w foteliku samochodowym jak gluper, robia mi czesto postoje na kawke i na zbieranie kamieni, co kocham nad zycie...no ale bylo nie bylo jeszcze kawal drogi przed nami.
teraz ganiam z tatą po polu, a mama klika, nie przeklika wszystkiego co napisala, bo to masa pisania, ale chociaz na dzis bedzie. jest 18.50 wokól slonko jak o 11 rano, morze się skrzy, żyć nie umierać, pięknie jest wkolo, slicznie i cudnie byle tak dalej, zmykamy pa,pa,pa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz