wtorek, 30 września 2014

Łossod

Wybrałem się z Mamą na Łossod - Redyk jesienny, czyli w tłumaczeniu na moje spęd owiec z gór. Jeszcze prościej? Owieczki latem spacerują sobie po halach, przed zimą muszą wrócić do domów. Ten powrót to właśnie redyk. Łossod to zakończenie sezonu pasterskiego. Jednym słowem - Wszystko co żyje w górach, wraca do domu ;)

Spędziliśmy w górach dwa dni. Sobota nas zlała, niedziela przywitała Słonkiem. Spędziłem noc w schronisku, na pięterku piętrowego łóżka...czego można chcieć więcej? Kota? Też był. Przytargałem drania do ogniska. Posiedział, pomruczał i zwiał...nic nowego.
Na szczęście mgły się podniosły, humory się na krok nie ruszały, spędziłem cudny czas. Obiadłem się pierogami, sernikiem, kiełbaską z ogniska, a na śniadanie jajecznicą. Uwielbiam takie biesiadowanie. Zdobyłem trzy kolejne odznaki do kolekcji. Odwiedziłem schroniska na Hali Boraczej, na Hali Lipowskiej i na Rysiance. Nie połamałem nóg, a to ważne, bo Mama twierdzi, że byłem blisko... A i najważniejsze - poszedłem spać bez kąpania :)
Śliczny początek jesieni.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz