niedziela, 16 czerwca 2013

Wiocha

Miejsce, które wielbię nad życie, miejsce, gdzie mógłbym spędzać każdy dzień, każdusienką chwilę, miejsce gdzie można kraść czereśnie prosto z drzewa i napychać nimi brzuch i kieszenie, miejsce, gdzie całe dnie mogę leżeć na trawie, strzelać z łuku, grać w piłę, bujać się w kocu, kręcić samoloty z Tatą, miejsce, gdzie z Babcią mogę bawić się 24 godziny na dobę, miejsce, gdzie Dziadek wędzi mi rybki, jeśli tylko zamarzę :)

Słonecznik nie jest wsiowy, słonecznik jest domowy. Pamiętacie moje słoneczniki? Oto pierwszy :)




















czereśnie nie były kradzione - to było bezpańskie drzewko ;)
tak mi powiedziały trzy panie przy kapliczce, no to chyba nie kłamały :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz