niedziela, 14 października 2012

Relax :)

Wczoraj Tatko pojechał do Poznania, żeby dziś ukończyć 13 poznański maraton.
Gdzieś tam w tym tłumie jest ;)
czerwona koszulka, czarna czapeczka...
foto: PAP/Marek Zakrzewski

A my - ja i Mama spędziliśmy razem dwa wesołe dni. Pomalutku, na spokojnie. Bez kuchenno-obiadowej gonitwy - zrobilismy sobie dzień dziecka i poszliśmy razem na obiad do knajpki, potem do kina na baję, a potem, wieczorem aż do 21:30 wydurnialiśmy się na kanapie do momentu jak mną nie pozamiatało, padłem i po chwili zostałem odniesiony na śpiocha do wyrka. Końcówki nie pamiętam ;)
A dziś rano, po pobudce wybraliśmy się na wycieczkę do sąsiedniego województwa - buziaki dla Cioci Kasi. Wracając zboczyliśmy troszeczkę na bok, bo moją uwagę przyciągnęło to oto urocze zwierzątko ;)

Nie opluło, łakawe. Strat nie było, poza jednym małym "auuu". Tak się kończą bliskie spotkania z elektrycznym pastuchem. Jak dotykałem butem to sie nic nie działo, potem za to się zadziało :/

Po powrocie wzięliśmy sie ostro do roboty, troszkę nabałaganiłem, ale Mama posprzątała. Prawie wszystko zrobiłem sam. Bo lubię. Wyszło pysznie :)
Jak ktoś nie wierzy - zapraszam :)



p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz