niedziela, 28 lutego 2010

wróciliśmy


Wrócilimy do Wiosny...slowa dotrzymano :)
Tylko nie wiem czy TEN zapach przegapilismy czy wszystko przed nami...
Na miejsce dojechalismy w 14 godzin....do domku w 11... była dzida :)
Pokochałem zimę, tej tutaj miałem dosć, tamta była piękna, słoneczna, cieplutka, taka zima na dupolocie, zima bez czapki, zima w samym swetrze...., taka zima z buzią w Słonku.
Nauczyłem się mówić - TUTAJ - wszystko przez spacery z Mamą, długie hotelowe korytarze i zagadki typu - czy mieszkamy tutaj?
Mama się opaliła, chłopaki nie, ale dla Mamy to typowe - ona się opali nawet stojąc tyłem do Słonka :) otuli ją szybko, zostawi czerwoną i porzuci po kilku dniach...po wszystkim zaraz nie będzie sladu
Codziennie jeździlem na dupolocie, kilka razy zjechałem na nartach, byłem w knajpce na pysznych kopytkach z serem i pizzy z trawą. Za namową Mamy wypiłem cieplutkie, pomarańczowe cos...tzn. ja nie piłem, ale wyglądalo smacznie :)
Dostałem od Pana w sklepie Jajo... a dzięki własnemu urokowi udało nam się z Mamą przejechać kolejką górską up and dwon za free :)
Mama nadrobila troszeczkę zaleglosci w czytaniu...tylko troszeczkę...w sumie nie wiem na co liczyla zabierając z 10 zaleglych DF i dwie książki....
Chlopaki bili rekordy prędkosci...nie powiem ile bylo, bo tak szybko nie wolno jeździć...no chyba że na niemieckich autostradach....Mama jeździla troszkę wolniej :), ale nie bylo ryzyka że nie wróci...a jak mama jeździ?...cudnie...hihii pod warunkiem że są cudne warunki....wie, że powinna jeździć cudnie w każdych...ale się nie da :P
Stęsknilem się za babcią i dziadziem, Mama też się stęsknila :P
Tutaj bajzel ze zdjęciami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz