Wybrałem się z Mamą na Łossod - Redyk jesienny, czyli w tłumaczeniu na moje spęd owiec z gór. Jeszcze prościej? Owieczki latem spacerują sobie po halach, przed zimą muszą wrócić do domów. Ten powrót to właśnie redyk. Łossod to zakończenie sezonu pasterskiego. Jednym słowem - Wszystko co żyje w górach, wraca do domu ;)
Spędziliśmy w górach dwa dni. Sobota nas zlała, niedziela przywitała Słonkiem. Spędziłem noc w schronisku, na pięterku piętrowego łóżka...czego można chcieć więcej? Kota? Też był. Przytargałem drania do ogniska. Posiedział, pomruczał i zwiał...nic nowego.
Na szczęście mgły się podniosły, humory się na krok nie ruszały, spędziłem cudny czas. Obiadłem się pierogami, sernikiem, kiełbaską z ogniska, a na śniadanie jajecznicą. Uwielbiam takie biesiadowanie. Zdobyłem trzy kolejne odznaki do kolekcji. Odwiedziłem schroniska na Hali Boraczej, na Hali Lipowskiej i na Rysiance. Nie połamałem nóg, a to ważne, bo Mama twierdzi, że byłem blisko... A i najważniejsze - poszedłem spać bez kąpania :)
Śliczny początek jesieni.
wtorek, 30 września 2014
poniedziałek, 8 września 2014
perełki
- Mamuś, mogę bajki pooglądać przed spaniem?
- Możesz, ale najpierw lekcje. Lekcje sa najważniejsze.
- ....Życie jest najważniejsze.
hmmmm :)
poniedziałek, 1 września 2014
i już...pierwsze koty za płoty
i już....po bólu ;)
wyglądam dokładnie tak, jak się czułem...no może cała ta akademia była nudna, ale reszta - bardzo fajna :)
wyglądam dokładnie tak, jak się czułem...no może cała ta akademia była nudna, ale reszta - bardzo fajna :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)