niedziela, 30 grudnia 2012

pierwszy sen

końcóweczce grudnia się troszkę pomieszało ;)
zamiast zamieci śnieżynych, nart pod butami, sanek pod pupą, jakieś wiosenne przebłyski...można sobie pod nosem - wiosna, wiosna, wiosna...jak to tak?
dobra, nie do końca, bo w paluchy zimno, rączki marzną, a na jeziorze gruubo od lodu, dobrze że pupa cała i głowa od wywrotek na lodzie.

fotki z dzisiejszego spaceru :)











a sen?
pewnie nie pierwszy, jaki mi się śnił, ale pierwszy jaki zapamietałem i opowiedziałem po przebudzniu. śniło mi się, że jechałem tramwajem z mamą i mama wysiadła, a ja zostałem, drzwi sie zamknęły, a ja nie zdażyłem wysiąść...taki sen, tylko tle pamiętam.
na szczęście to tylko sen, bo jakby było tak naprawdę to łohoho ;)

niedziela, 23 grudnia 2012

chaos.... ;)

tak widzę go ja :)


a tak wygląda chaos w oryginale :)


czwartek, 20 grudnia 2012

Dopadło mnie...

Dopadł mnie świąteczny nastrój, pewnie to zasługa choinki, która sobie czeka na balkonie, bombek, które dziś kupiłem, to nic, że w domu mam ich wielkie pudło, im więcej tym lepiej, rolki ozdobnego papieru do pakowania prezentów, której gnieść nie mogę, chociaż sama się aż prosi, piernika, który od dwóch tygodni czeka sobie w lodówce na pieczenie, filcowych reniferów zwisających z lampy...
dopadło i trzyma
dziś przez pół dnia chodzę sobie i radośnie...
"paaaała na wysokości, a poookóóóój na....dole" ;)
i za nic mam opowieści, że to nie tak :)

aaaa, zapmnialabym o wierszyku - dostałem w przedszkolu do nauki

"Biegnie żwawy Grudzień
z brzękiem łyżew, nart
dalej - za mną dzieci
kto żyw ten na start"

jakoś sie ogarnąłem po wyrazie żwawy...
z moją poplątaną wymową ;) to nie jest śmieszne!!!

niedziela, 16 grudnia 2012

koń jaki jest...

no i sobie zima poszła :( a tak było pięknie. nawet ci, którzy za zimą nie przepadają mówią, że wolą śnieg niż pluchę... i było narzekać????

ledwo przyszła, pokazała się z fajnej strony i zrobiła w tył zwrot.
ale wykorzystałem ją troszeczkę. Tatko zabrał mnie na ogromniastą górę i postawiłem swoje piersze kroki na nartach :) szło mi super, chociaż parę wywrotek też zaliczyłem. najważniejsze, że złapałem bakcyla :) nartki są super, zima jest super, jeżdżenie na nartach jest boskie. chociaż na pytanie Taty co było najfajniejsze na nartach odpowiedziałem bez wahania:
- ściąganie tych butów
;)



a poniżej praca z dziś :)
natchniony letnimi wspomnieniami gospodarstwa pana Antoniego narysowałem konia :)

niedziela, 9 grudnia 2012

hu hu ha nasza zima...

co do końcóweczki to się z Mamą spieram, bo Mama uparcie śpiewa "zła", a ja, że "dobra" ;) Mama wciąż powtarza, że zima jest dla dzieci i dla psów.
mnie się podoba :) dostałem sanki, dziś Tatko kupił mi narty, a z Mamą upiekliśmy dwie blachy świątecznych pierniczków.... i te rumieńce na polikach
...jak tu nie lubić zimy?? ;)


Święty uśmiechnięty zjawił się pod wieczór, ale to chyba ostatni raz kiedy się zjawił o tej porze, bo tak mi jakoś niepokojąco dziadkowym głosem mówił. W przyszłym roku pewnie odwiedzi mnie we śnie ;)


aaaa, zapomniałbym - rozwiązanie zagadkowego listu do Świętego Mikołaja. Domyślił się ktokolwek o czym marzyłem?