poniedziałek, 23 lipca 2012

Wesołe Miasteczko

W niedzielę wybrałem się z Tatą do Wesołego Miasteczka.
Mama została sobie sama, a my zrobiliśmy sobie męskie przedpołudnie.
Było obłędnie, pewnie dlatego, że mam cztery lata, a to był mój pierwszy raz w tym miejscu. Tata mówi, że nic sie tu nie zmieniło odkąd był tam 100 lat temu ;) Ale mnie się podobało. Było kolorowo, superowo, niebezpiecznie...


Byliśmy w Domu Duchów (ale tam wszystko było na niby, więc się za bardzo nie bałem. a było czego, bo było ciemno, jak u nas w przedpokoju, kiedy zgasi się światło i były czaaaaszki....), na wielgachnej karuzeli z ogromniastymi samolotami (nic się nie bałem, Tata - trochę), na samochodach, które mają taki patyk i tam leci prąd i można sie nimi zderzać, na motorze, w kolorowym pociągu.




Z Wesołego Miasteczka przywiozłem sobie świetlisty miecz, mam go teraz pod łózkiem w razie ataku diabła. Wracając ze Szkocji dziadek Leszek, który przyjechał po mnie na lotnisko, opowiedział mi historię diabła z Łęczycy. Od tej pory mam pewne "obawy" co do tego "kogoś"...więc miecz jak znalazł. Idealny. Jakby co, to jestem uzbrojony ;)

A na koniec - ja :)
Talent i chęci po Mamusi ;) tak samo lubi i tak samo jej nie wychodzi ;)


Pewna pani - Katie Chernoff, powiedziała kiedyś: "Wyobraźmy sobie, jak cicho byłoby w lesie, gdyby śpiewały tylko najzdolniejsze ptaki.”

Z pewnościa byloby nudno ;)

czwartek, 12 lipca 2012

Choroba na M

Śpię, a bałem się, że nie usnę. Dziś pierwszy raz w życiu byłem w kinie. Po mojej pierwszej wizycie w teatrze na "Rozbójniku Rumcajsie", ktora trwała mniej więcej 4 minuty wszyscy byli sceptycznie nastawieni do mojego kinowego wyjścia. Że niby znowu się przestraszę i zarządzę opuszczenie lokalu. Ale nie tym razem. Naczekałem się z dwa miesiące na ten film. Miałem obiecane, słowo się rzekło.
No i byłem w kinie pierwszy raz. Nie spanikowałem, nie usnąłem - choć tego też wszyscy sie bali. Byłem pod wrażeniem ogromniastym, wciąz chciałem jeszcze, wciąż nie mogłem doczekać sie JEJ... :)
Wciąż pytałem kiedy będzie i czy to już.... ta choroba na M...nie malaria, choroba kończąca się na Ć...nie marskość ;)
To Shira.... :)

Już w domu tuz przed snem Mama sama sobie przeczytała kolejny rozdział Dzieci z Bullerbyn, bo ja wciąz pytałem...
 - a jak ona się nazywała?
 - Shira
 - a te zęby kto ma?
 - tygrysy szablozębne....mam czytać dalej?
 - tak
.....
- a te zęby kto ma?
- tygrysy szablozębne....mam czytać dalej?
- tak...
- a jak ona się nazywała?
- Shira
.....
- a jak ona się nazywała?
- Shira
- a te zęby kto ma?
- tygrysy szablozębne....mam czytać dalej?
- tak
.....
- a jak ona się nazywała?
- Shira
- Shakira??????

;)

kolorowych snów